AKTUALNOŚCI

2017-02-28

ZUS podważa umowy o dzieło

WRÓĆ DO AKTUALNOŚCI

Zakład Ubezpieczeń Społecznych coraz częściej podważa umowy o dzieło. Problem w tym, że wciąż zawęża definicję dzieła, niesłusznie sięgając np. do prawa autorskiego. Tymczasem jego charakter powinny wyznaczać wyłącznie przepisy kodeksu cywilnego.

Umowy o dzieło są chętnie zawierane. Wynika to głównie z dwóch przyczyn. Po pierwsze, nie są one objęte systemem ubezpieczeń społecznych. Po drugie, nie dotyczy ich nowelizacja ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Przepisy regulujące umowy o dzieło funkcjonują w niezmienionej treści od lat (art. 627 i nast. kodeksu cywilnego z 23 kwietnia 1964 r.). Zmienia się natomiast sposób ich interpretacji przez ZUS oraz sądy rozpoznające sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych. Umowa o dzieło to umowa, w której jedna ze stron zobowiązuje się wykonać dzieło, a druga zapłacić wynagrodzenie z tego tytułu. Wykonawca umowy zobowiązuje się zatem do zrealizowania określonego rezultatu, bez konieczności dochowania należytej staranności. Osoba przyjmująca zamówienie nie jest związana poleceniami zamawiającego, przy czym zamawiającemu służy prawo kontroli sposobu wykonania dzieła. Dzieło musi być jednorazowym efektem, zindywidualizowanym już na etapie zawierania umowy i możliwym do jednoznacznego zweryfikowania po wykonaniu. Dzieło może mieć charakter materialny albo niematerialny. Dzieło o charakterze materialnym polega np. na wykonaniu stołu, naprawie obuwia, wyczyszczeniu odzieży, czy też pomalowaniu pomieszczeń. Dzieło może również przybrać postać niematerialną, np. napisanie skryptu lub konspektu na cele kursu szkoleniowego, przygotowanie referatu, sporządzenie opinii prawnej, poprawienie dzieła naukowego, dokonanie tłumaczenia dokumentu sporządzonego w języku obcym itp., czyli rezultat najczęściej pracy umysłowej, twórczej, czy też artystycznej. W wyroku z 1 lutego 2012 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że przedmiotem umowy o dzieło może być osiągnięcie rezultatu niematerialnego w postaci przeprowadzenia wykładu czy cyklu wykładów, jednak dwa lata później ten sam sąd stwierdził, że w tego typu przypadkach mamy do czynienia z umową o świadczenie usług edukacyjnych, a nie umową o dzieło, i w konsekwencji je „oskładkował”. Natomiast Sąd Najwyższy, w wyroku z 4 czerwca 2014 r., stwierdził, że możliwa jest  umowa o dzieło, nieobjęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego, której przedmiotem jest wygłoszenie wykładu, pod warunkiem, że wykładowi można przypisać cechy utworu. Te warunki spełnia tylko wykład naukowy (cykl wykładów) o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniającym kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego. W definicji umowy o dzieło zawartej w przepisach prawa cywilnego, ustawodawca nie umieścił w nich wymagań, by każde dzieło było tworem jedynym i niepowtarzalnym, chronionym prawem autorskim i wymagającym posiadania specjalnych umiejętności przez przyjmującego zamówienie. Z tego względu, niezasadne jest utożsamianie dzieła w rozumieniu art. 627 k.c. z dziełem w rozumieniu prawa autorskiego. Innym przykładem rozbieżności w orzecznictwie na tle rozumienia „dzieła” są proste czynności związane z pracą fizyczną. W starszych orzeczeniach nie budziło wątpliwości, że jako umowy o dzieło należy kwalifikować umowy o wykonanie różnego rodzaju prac polowych. Obecnie możemy spotkać się z zapatrywaniem, że przedsiębiorca, musi od takich czynność zapłacić składki, mino, że jest to jednorazowa akcja. Umowa o dzieło jest jedną z nielicznych, które nie podlegają oskładkowaniu. Sytuacja ta może jednak wkrótce ulec zmianie. Zgodnie z zapowiedziami rządu, w ramach uszczelnienia systemu ubezpieczeń społecznych, rozważane jest ich częściowe oskładkowanie. Od umów o dzieło byłyby odprowadzane składki rentowe i emerytalne (z wyłączeniem składki wypadkowej i chorobowej).
Grupa Dziesięcina